bry ![Smile Smile]()
Kilka lat temu pod Szczelińcem w Górach Stołowych obiecałem sobie, że wrócę tam z rowerem. Nadejszła wiekopomna chwila![Wink Wink]()
Stety niestety część szlaku ominąłem - Karkonosze, Zawistna, Jawornik, odcinek Paczków-Głuchołazy, Pokrzywna-Prudnik.
Częściowo spowodowane pomyłką - za Paczkowem zgubiłem szlak, nie przewidziałem istnienia dwóch czerwonych szlaków obok siebie :/
Reszta ominięć celowa:
- Karkonosze zakazy + nie chciałem pchać się w tłum ludzi a cały dzień robić piechotą
- Zawistna - spieszyłem się na pole namiotowe, a szczyt jakoś nie po drodze![Tongue Tongue]()
- Jawornik - nie zdążyłem przed zmierzchem
- Pokrzywna - Prudnik - fatalny stan szlaku od Głuchołaz i brak większych szczytów
Pojechałem na ciężko - z namiotem, noclegi na dziko lub na polach namiotowych.
Całość wyszła 450km, 12km w górę w ciągu 5.5dnia
przy czym wyruszyłem ze Szklarskiej Poręby do Świeradowa, dokładając trochę trasy - pociąg dojeżdża tylko do Szklarskiej.
Widoki były, zjazdy były konkret
Większość podjazdów pieszo niestety, nie chciałem zajeździć nóg
no i tyłek trochę obolały ![Big Grin Big Grin]()
Jeśli miałbym przejechać jeszcze raz - ominąłbym okolice Sokołowska i zakończył w Złotym Stoku/Paczkowie.
- Sokołowsko - zjazd z Lesistej Wielkiej to porażka, cały czas ścianka po luźnym piasku/żwirku, od połowy zarośnięta drzewkami - zero satysfakcji, potem "podejście" pod Bukowiec i sprowadzenie po śliskich melafirach...
- za Złotym Stokiem do Paczkowa jest niemal tylko asfalt, za Paczkowem nie jechałem ale z tego co wiem, dominują pola
- do szlaku wróciłem w Głuchołazach - cały odcinek aż do Pokrzywnej to pomyłka - albo zarośnięte szlaki, albo wycinka, raptem kilka minut zjazdu z Biskupiej Kopy mogę zaliczyć do udanych, podjazdy niewykonalne,uważam ten odcinek za stratę czasu...
z tego też powodu odpuściłem końcówkę do Prudnika, kolejne 2h/15km walki z chaszczami nie interesowały mnie zbytnio
Wyszło niezbyt radykalne trzymanie się szlaku
ale udało się dotrzeć do końca, a chwilami chciałem rzucić wszystko i wsiadać w pociąg ![Smile Smile]()
kilka fotek: https://photos.app.goo.gl/Ew8KGpFWFdWz6DsN8

Kilka lat temu pod Szczelińcem w Górach Stołowych obiecałem sobie, że wrócę tam z rowerem. Nadejszła wiekopomna chwila

Stety niestety część szlaku ominąłem - Karkonosze, Zawistna, Jawornik, odcinek Paczków-Głuchołazy, Pokrzywna-Prudnik.
Częściowo spowodowane pomyłką - za Paczkowem zgubiłem szlak, nie przewidziałem istnienia dwóch czerwonych szlaków obok siebie :/
Reszta ominięć celowa:
- Karkonosze zakazy + nie chciałem pchać się w tłum ludzi a cały dzień robić piechotą
- Zawistna - spieszyłem się na pole namiotowe, a szczyt jakoś nie po drodze

- Jawornik - nie zdążyłem przed zmierzchem
- Pokrzywna - Prudnik - fatalny stan szlaku od Głuchołaz i brak większych szczytów
Pojechałem na ciężko - z namiotem, noclegi na dziko lub na polach namiotowych.
Całość wyszła 450km, 12km w górę w ciągu 5.5dnia

przy czym wyruszyłem ze Szklarskiej Poręby do Świeradowa, dokładając trochę trasy - pociąg dojeżdża tylko do Szklarskiej.
Widoki były, zjazdy były konkret



Jeśli miałbym przejechać jeszcze raz - ominąłbym okolice Sokołowska i zakończył w Złotym Stoku/Paczkowie.
- Sokołowsko - zjazd z Lesistej Wielkiej to porażka, cały czas ścianka po luźnym piasku/żwirku, od połowy zarośnięta drzewkami - zero satysfakcji, potem "podejście" pod Bukowiec i sprowadzenie po śliskich melafirach...
- za Złotym Stokiem do Paczkowa jest niemal tylko asfalt, za Paczkowem nie jechałem ale z tego co wiem, dominują pola
- do szlaku wróciłem w Głuchołazach - cały odcinek aż do Pokrzywnej to pomyłka - albo zarośnięte szlaki, albo wycinka, raptem kilka minut zjazdu z Biskupiej Kopy mogę zaliczyć do udanych, podjazdy niewykonalne,uważam ten odcinek za stratę czasu...
z tego też powodu odpuściłem końcówkę do Prudnika, kolejne 2h/15km walki z chaszczami nie interesowały mnie zbytnio
Wyszło niezbyt radykalne trzymanie się szlaku


kilka fotek: https://photos.app.goo.gl/Ew8KGpFWFdWz6DsN8