Cześć wszystkim!
Słowem wstępu, lekko ponad miesiąc temu zacząłem studia w Mediolanie, a jako że potencjał rowerowy tego miejsca był jednym z czynników decydujących o jego wyborze, pomyślałem, że założę wątek, w którym będę wrzucał krótkie relacje z tripów w okolicy. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, dla kogo będzie to miła odmiana od kolejnej relacji z Finale, Saalbach czy Gardy![Wink Wink]()
Choć sam Mediolan przypomina Warszawę i jest płaski jak stół, to już niecałą godzinę drogi z centrum miasta zaczynają się Alpy, dlatego lokalizacja jest wręcz idealna nawet na parogodzinne wypady
Najłatwiej dostępne są okolice jeziora Como, ze względu na szybki i stosunkowo tani dojazd pociągiem, ale generalnie w promieniu 2-3h jazdy mamy do dyspozycji miejsca takie jak Garda, Liguria, Zermatt, Aosta czy Apeniny. Dodatkowo, część z nich jak np. Finale nadaje się do jazdy cały rok, więc sezon wcale nie musi zmierzać ku końcowi ![Rolleyes Rolleyes]()
Na pierwszy ogień po wprowadzeniu się do Milano poszedł wschodni brzeg Como. Rejon nie jest tak popularny wśród zagranicznych riderów jak np. Garda, dlatego wyznaczenie trasy i znalezienie tracków gps wymaga przekopywania się przez włoskie strony, jest to jednak spokojnie do zrobienia nawet bez znajomości języka.
Chciałem zacząć włoską przygodę od jakiejś solidnej trasy, więc wybór padł na taką opisywaną jako "molto difficile" - nie ma co się rozdrabniać.
Początek tripa to dość łagodny i mega widokowy podjazd asfaltem (+1300m) z Varenny położonej nad samym jeziorem do Cainallo, małej osady położonej na wys. 1500m npm. Następnie zaczał się wypych z elementami niesienia roweru na 1700 do Porta di Prada, czyli "bramy" wykutej w skale - robi mega wrażenie, zdjęcie niżej. Za Pradą byłem przekonany, że czeka mnie już przyjemna jazda, ze względu na to, że schronisko gdzie miał zacząć się zjazd było położone na podobnej wysokości. Niestety, odcinek polegał na godzinie pchania/niesienia roweru po interwałowym skalistym trawersie z nielicznymi momentami fajnej jazdy. Koniec końców, pod schroniskiem byłem już trochę zmęczony, jednak w sumie nie tak jakbym się spodziewał z opisów trasy.
Cały trud miał jednak zostać wynagrodzony... To co nastąpiło po krótkiej przerwie pod schroniskiem przerosło moje wyobrażenia. Początek zjazdu to niekończące się agrafki na otwartej przestrzeni, a następnie w lesie, wahające się od takich z 1m dropami na zakręcie po takie spokojnie do zjechania nawet bez pivotów. Reszta zjazdu to jakieś 20 kilometrów technicznego singla z elementami flow po kamieniach. Poziom od S2 do S4/5, przy czym zjazd był tak długi, że pod koniec ciężko było utrzymać kierownicę w rękach. Co najlepsze, nie było na nim żadnych odcinków prowadzących szutrem czy drogą - wszystko to węższy lub szerszy singiel. Flow po godzinie takiego zjazdu nie do opisania, szczególnie gdy pojawił się widok na jezioro. Trasa kończyła się w Mandello del Lario, skąd mogłem wziąć powrotny pociąg do Milano Centrale.
Całość trasy to jakieś 40km z przewyższeniem 1800m. Zjazd był na pewno jednym z najlepszych jakie miałem okazję robić (i możliwe, że nadłuższym naturalnym - jedyny alternatywny jaki mi przychodzi do głowy do Sentiero 601 nad Gardą). Góry nad Como okazały się strome i skaliste, ale stosunkowo łatwo dostępne z perspektywy podjazdu asfaltem prawie do samej góry - dziwne, że rejon jest tak mało popularny w porównaniu do np. Gardy. Wrzucam parę zdjęć, które udało mi się zrobić - przy czym ze zjazdu jest mało, bo aż żal było się zatrzymywać.
![[Obrazek: 16kzyoi.jpg]]()
![[Obrazek: n6dd9i.jpg]]()
![[Obrazek: jjbrs0.jpg]]()
![[Obrazek: GwQoPK.jpg]]()
![[Obrazek: bvYrXO.jpg]]()
![[Obrazek: O9mSNo.jpg]]()
Na teraz to tyle, gdy znajdę chwilę to postaram się napisać coś o tripie z wtorku na trasy Lombardia Enduro Cup w Tavernerio
Słowem wstępu, lekko ponad miesiąc temu zacząłem studia w Mediolanie, a jako że potencjał rowerowy tego miejsca był jednym z czynników decydujących o jego wyborze, pomyślałem, że założę wątek, w którym będę wrzucał krótkie relacje z tripów w okolicy. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, dla kogo będzie to miła odmiana od kolejnej relacji z Finale, Saalbach czy Gardy

Choć sam Mediolan przypomina Warszawę i jest płaski jak stół, to już niecałą godzinę drogi z centrum miasta zaczynają się Alpy, dlatego lokalizacja jest wręcz idealna nawet na parogodzinne wypady


Na pierwszy ogień po wprowadzeniu się do Milano poszedł wschodni brzeg Como. Rejon nie jest tak popularny wśród zagranicznych riderów jak np. Garda, dlatego wyznaczenie trasy i znalezienie tracków gps wymaga przekopywania się przez włoskie strony, jest to jednak spokojnie do zrobienia nawet bez znajomości języka.
Chciałem zacząć włoską przygodę od jakiejś solidnej trasy, więc wybór padł na taką opisywaną jako "molto difficile" - nie ma co się rozdrabniać.
Początek tripa to dość łagodny i mega widokowy podjazd asfaltem (+1300m) z Varenny położonej nad samym jeziorem do Cainallo, małej osady położonej na wys. 1500m npm. Następnie zaczał się wypych z elementami niesienia roweru na 1700 do Porta di Prada, czyli "bramy" wykutej w skale - robi mega wrażenie, zdjęcie niżej. Za Pradą byłem przekonany, że czeka mnie już przyjemna jazda, ze względu na to, że schronisko gdzie miał zacząć się zjazd było położone na podobnej wysokości. Niestety, odcinek polegał na godzinie pchania/niesienia roweru po interwałowym skalistym trawersie z nielicznymi momentami fajnej jazdy. Koniec końców, pod schroniskiem byłem już trochę zmęczony, jednak w sumie nie tak jakbym się spodziewał z opisów trasy.
Cały trud miał jednak zostać wynagrodzony... To co nastąpiło po krótkiej przerwie pod schroniskiem przerosło moje wyobrażenia. Początek zjazdu to niekończące się agrafki na otwartej przestrzeni, a następnie w lesie, wahające się od takich z 1m dropami na zakręcie po takie spokojnie do zjechania nawet bez pivotów. Reszta zjazdu to jakieś 20 kilometrów technicznego singla z elementami flow po kamieniach. Poziom od S2 do S4/5, przy czym zjazd był tak długi, że pod koniec ciężko było utrzymać kierownicę w rękach. Co najlepsze, nie było na nim żadnych odcinków prowadzących szutrem czy drogą - wszystko to węższy lub szerszy singiel. Flow po godzinie takiego zjazdu nie do opisania, szczególnie gdy pojawił się widok na jezioro. Trasa kończyła się w Mandello del Lario, skąd mogłem wziąć powrotny pociąg do Milano Centrale.
Całość trasy to jakieś 40km z przewyższeniem 1800m. Zjazd był na pewno jednym z najlepszych jakie miałem okazję robić (i możliwe, że nadłuższym naturalnym - jedyny alternatywny jaki mi przychodzi do głowy do Sentiero 601 nad Gardą). Góry nad Como okazały się strome i skaliste, ale stosunkowo łatwo dostępne z perspektywy podjazdu asfaltem prawie do samej góry - dziwne, że rejon jest tak mało popularny w porównaniu do np. Gardy. Wrzucam parę zdjęć, które udało mi się zrobić - przy czym ze zjazdu jest mało, bo aż żal było się zatrzymywać.
![[Obrazek: 16kzyoi.jpg]](http://i64.tinypic.com/16kzyoi.jpg)
![[Obrazek: n6dd9i.jpg]](http://i64.tinypic.com/n6dd9i.jpg)
![[Obrazek: jjbrs0.jpg]](http://i64.tinypic.com/jjbrs0.jpg)
![[Obrazek: GwQoPK.jpg]](http://imageshack.com/a/img921/4533/GwQoPK.jpg)
![[Obrazek: bvYrXO.jpg]](http://imageshack.com/a/img924/8711/bvYrXO.jpg)
![[Obrazek: O9mSNo.jpg]](http://imageshack.com/a/img923/3263/O9mSNo.jpg)
Na teraz to tyle, gdy znajdę chwilę to postaram się napisać coś o tripie z wtorku na trasy Lombardia Enduro Cup w Tavernerio
