Rys historyczny
Na Mieroszowskich Ścianach i Zaworach byłem kilka razy na zasadzie pojedynczych strzałów przy okazji np. zawodów w Mieroszowie. W tym roku spędziłem w okolicy dwa weekendy i dwa razy przejechałem trasę, którą opisuję poniżej, za drugim razem z pewnymi modyfikacjami. Wykrystalizowała się więc optymalna trasa.
Baza
Naszą bazą był Kemping Kamenec w Teplicach nad Metuji. Miejscówka jest na uboczu, jest spokój, warunki w porządku, jest kuchenka gazowa i lodówki w aneksie kuchennym pod wiatą, jest w końcu kempingowy sklepik z browarem, a niedaleko sklep spożywczy.
Na końcu przedstawię alternatywne warianty startu/mety tripa.
Szczegóły
Dystans: 70 km
Trudność: dosyć łatwa technicznie, jaja trzeba wyeksponować właściwie tylko na zjeździe z Zaworów. No i na Mieroszowskich Ścianach trzeba niemal non stop walczyć z korzeniami, które chcą nas wytrącić z równowagi![Smile Smile]()
Widoczki: 10/10
Tips & tricks: warto mieć złotówki i korony czeskie w gotówce. I jeśli delektujecie się jazdą i odpoczynkiem, to weźcie lampki, bo trasa jest chilloutowa i... długa.
Opis trasy
Zaczynamy zatem w Teplicach nad Metuji i kierujemy się na północ czerwonym szlakiem rowerowym, początkowo asfaltem, który potem przechodzi w drogę szutrową. Szybko i wygodnie docieramy na Mieroszowskie Ściany do granicy polsko-czeskiej, tu wbijamy na graniczny zielony szlak pieszy w lewo pod górkę. Jest to fantastyczny singiel falujący w górę i w dół, najeżony korzeniami. Trochę trzeba się z nimi namęczyć, ale przejechanie wszystkiego w siodle bez podpórki daje wielką satysfakcję.
Po 4 km singla dojeżdżamy do asfaltu, po lewej mamy przejście graniczne, możemy śmignąć kilkaset metrów w dół do Czech gdzie po prawej stronie jest budka z piwem albo przeciąć asfalt i jechać dalej zielonym szlakiem. Jeśli zjechaliśmy na piwo wracamy z powrotem do granicy i skręcamy w lewo w zielony szlak. Tu czeka na nas łąkowe enduro. Ciśniemy zielonym szlakiem (może być problem nawigacyjny, bo przez jakiś czas nie ma drzew i nie ma oznaczenia szlaku, ale jak zerkniecie na mapę, to zobaczycie o co chodzi), przejeżdżamy wzdłuż płotu Mini Zoo i już jesteśmy w Łącznej. Skręcamy w lewo i po kilkuset metrach asfaltem skręcamy w prawo w niebieski szlak i trzymając się go wspinamy się na Róg (715 m n.p.m.) skąd roztacza się panorama na Góry Krucze po prawej i Zawory po lewej. Trzymamy się niebieskiego szlaku pieszego i zjeżdżamy do Chełmska Śląskiego. Warto tu wpaść do 12 Apostołów na pyszne ciasto i odpocząć chwilę. W Chełmsku przy centralnym placu jest sklep, gdzie można zrobić zakupy na dalszą drogę, bo teraz przez wiele kilometrów nie będzie niczego, jakby to powiedział Kononowicz.
Wracamy na niebieski szlak pieszy i przez Błażejów kierujemy się w stronę Gór Kruczych. Na końcu wsi niebieski szlak pieszy odbija w prawo, my zaś lecimy prosto i wskakujemy na niebieski szlak rowerowy. Dojeżdżamy do skrzyżowania szlaków (Krzyżówka BHP) i dalej jedziemy czerwonym szlakiem pieszym lekko w dół. Docieramy do skrzyżowania z zielonym szlakiem rowerowym. Tu są dwie opcje, jeśli mamy mniej czasu możemy pojechać, czy raczej podejść dalej czerwonym szlakiem do granicznego zielonego szlaku pieszego (oszczędzamy ok. 5 km). Jeśli mamy więcej czasu jedziemy w prawo zielonym szlakiem rowerowym. Kiedy szlak zawija o 180 stopni w prawo na szczycie łuku odbija w lewo nieoznakowana droga szutrowa. Tym skrótem dojedziemy do niebieskiego szlaku rowerowego (skręcamy w lewo), który zaprowadzi nas na graniczną grań Gór Kruczych. Jedziemy w lewo granicznym zielonym szlakiem pieszym i trzymamy się go przez najbliższe kilka kilometrów. Kiedy dojedziemy na koniec Gór Kruczych (szczyt Bogoria) szlak skręca o 90 stopni w prawo i czeka nas stromy zjazd po luźnym, kamienistym podłożu.
Jak nastromienie zmaleje odbijamy w prawo w stronę wsi Beckov. Asfaltem kierujemy się do wsi Rybnicek gdzie wskakujemy na żółty szlak pieszy w lewo, którym swobodnie podjedziemy na Jański Wierch (697 m n.p.m.), najwyższy szczyt Gór Jastrzębich. Trzymamy się teraz zielonego szlaku pieszego, mijamy po drodze kilka skałek i czeka nas bardzo fajny zjazd. Dojeżdżamy do drogi, kierujemy się w prawo, przekraczamy granicę państwa i docieramy do głównej drogi nr 301. Skręcamy w lewo i jedziemy do wsi Chvalec. Przy kościele skręcamy w lewo na Adrspach. Za górką po prawej stronie jest kąpielisko i knajpa. Proponuję zjeść tu obiad (czy raczej obiadokolację, bo jest już późno) bo potem znów będzie Kononowicz, czyli nie będzie niczego
Po posiłku kierujemy się dalej asfaltem w kierunku Adrspachu. Czeka tu na nas srogi podjazd z kilkoma serpentynami, możemy poczuć się jak w Alpach...
Jak już zdobędziemy przełęcz musimy przebić się do granicznego zielonego szlaku pieszego, do miejsca gdzie szlak skręca o 90 stopni. Na przełęczy trzeba odnaleźć po lewej stronie ścieżkę wspinającą się na małą skarpę, dalej można już jechać w siodle. Jest to ścieżka wyjeżdżona podczas zawodów MTB Trilogy, nie ma jej na mapach, w razie czego służę trackiem GPS. Tym sposobem omijamy strome podejście ścianą Zaworów
Kiedy dotrzemy już do narożnika granicy państwowej i zielonego szlaku, kierujemy się nim wzdłuż krawędzi Zaworów. Czeka na nas ok. 7 km soczystego singla z sekcją skalną włącznie. Na końcu Zaworów czeka na nas wspomniany na wstępie zjazd na Przełęcz Chełmską. Trudność jego polega na miejscami absurdalnym nachyleniu, ale jak ktoś ma skilla i zepnie pośladki, to zjedzie.
Jak już wylądujemy na przełęczy, to możemy podprowadzić rower parę metrów stromą ścianą zielonym szlakiem, albo pojechać kawałek szutrem w lewo i po chwili zawrócić w prawo o 180 stopni w szutrówkę biegnącą wyżej. Polecam tą drugą opcję. Tak czy inaczej jedziemy niebieskim szlakiem pieszym do osady Libna, kiedyś licznej, dziś zamieszkanej dosłownie przez kilka osób. Ale najważniejsze, że w Libnej przy gospodarstwie znajduje się samoobsługowa lodówka! Częstujemy się piwem albo malinovką i nie zapominamy wrzucić monety do skarbonki. Wtedy możemy zasłużenie odpocząć. Wpiszcie się też koniecznie do księgi gości![Smile Smile]()
Popijając piwo w Libnej podczas tych tripów zazwyczaj podziwiam zachód słońca, warto więc już tu na spokojnie założyć lampki. No chyba że gonicie jak charty, to do zachodu słońca będziecie mieli jeszcze sporo czasu. Udajemy się dalej niebieskim szlakiem drogą przez pola w kierunku wsi Zdonov i dalej asfaltem w dół w kierunku Teplic. Na skrzyżowaniu skręcamy w lewo i po paruset metrach możemy przeskoczyć na druga stronę rzeki i torów kolejowych i dalej wygodnie pojechać trasą rowerową wprost do Teplic.
Alternatywna droga
Jak ktoś wpadnie na jeden dzień, to może zostawić auto np. w Chełmsku Śląskim i zacząć tripa od Gór Kruczych, zjeść obiad w knajpie przy kąpielisku we wsi Chvalec i pocisnąć przez Zawory. W Zdonovie z niebieskiego szlaku można przeskoczyć na żółty pieszy, którym udajemy się na koniec Mieroszowskich Ścian i dalej pojechać według opisu powyżej przez Łączną i Róg do Chełmska. Przy tym wariancie będzie ok. 10 km mniej do przejechania.
Można też np. zostawić auto w Mieroszowie i podjechać asfaltem przez Różaną do Łącznej i dalej niebieskim według opisu. Na koniec też ze Zdonova żółtym na koniec Mieroszowskich Ścian po ich przejechaniu można zjechać asfaltem do Mieroszowa.
Na Mieroszowskich Ścianach i Zaworach byłem kilka razy na zasadzie pojedynczych strzałów przy okazji np. zawodów w Mieroszowie. W tym roku spędziłem w okolicy dwa weekendy i dwa razy przejechałem trasę, którą opisuję poniżej, za drugim razem z pewnymi modyfikacjami. Wykrystalizowała się więc optymalna trasa.
Baza
Naszą bazą był Kemping Kamenec w Teplicach nad Metuji. Miejscówka jest na uboczu, jest spokój, warunki w porządku, jest kuchenka gazowa i lodówki w aneksie kuchennym pod wiatą, jest w końcu kempingowy sklepik z browarem, a niedaleko sklep spożywczy.
Na końcu przedstawię alternatywne warianty startu/mety tripa.
Szczegóły
Dystans: 70 km
Trudność: dosyć łatwa technicznie, jaja trzeba wyeksponować właściwie tylko na zjeździe z Zaworów. No i na Mieroszowskich Ścianach trzeba niemal non stop walczyć z korzeniami, które chcą nas wytrącić z równowagi

Widoczki: 10/10
Tips & tricks: warto mieć złotówki i korony czeskie w gotówce. I jeśli delektujecie się jazdą i odpoczynkiem, to weźcie lampki, bo trasa jest chilloutowa i... długa.
Opis trasy
Zaczynamy zatem w Teplicach nad Metuji i kierujemy się na północ czerwonym szlakiem rowerowym, początkowo asfaltem, który potem przechodzi w drogę szutrową. Szybko i wygodnie docieramy na Mieroszowskie Ściany do granicy polsko-czeskiej, tu wbijamy na graniczny zielony szlak pieszy w lewo pod górkę. Jest to fantastyczny singiel falujący w górę i w dół, najeżony korzeniami. Trochę trzeba się z nimi namęczyć, ale przejechanie wszystkiego w siodle bez podpórki daje wielką satysfakcję.
Po 4 km singla dojeżdżamy do asfaltu, po lewej mamy przejście graniczne, możemy śmignąć kilkaset metrów w dół do Czech gdzie po prawej stronie jest budka z piwem albo przeciąć asfalt i jechać dalej zielonym szlakiem. Jeśli zjechaliśmy na piwo wracamy z powrotem do granicy i skręcamy w lewo w zielony szlak. Tu czeka na nas łąkowe enduro. Ciśniemy zielonym szlakiem (może być problem nawigacyjny, bo przez jakiś czas nie ma drzew i nie ma oznaczenia szlaku, ale jak zerkniecie na mapę, to zobaczycie o co chodzi), przejeżdżamy wzdłuż płotu Mini Zoo i już jesteśmy w Łącznej. Skręcamy w lewo i po kilkuset metrach asfaltem skręcamy w prawo w niebieski szlak i trzymając się go wspinamy się na Róg (715 m n.p.m.) skąd roztacza się panorama na Góry Krucze po prawej i Zawory po lewej. Trzymamy się niebieskiego szlaku pieszego i zjeżdżamy do Chełmska Śląskiego. Warto tu wpaść do 12 Apostołów na pyszne ciasto i odpocząć chwilę. W Chełmsku przy centralnym placu jest sklep, gdzie można zrobić zakupy na dalszą drogę, bo teraz przez wiele kilometrów nie będzie niczego, jakby to powiedział Kononowicz.
Wracamy na niebieski szlak pieszy i przez Błażejów kierujemy się w stronę Gór Kruczych. Na końcu wsi niebieski szlak pieszy odbija w prawo, my zaś lecimy prosto i wskakujemy na niebieski szlak rowerowy. Dojeżdżamy do skrzyżowania szlaków (Krzyżówka BHP) i dalej jedziemy czerwonym szlakiem pieszym lekko w dół. Docieramy do skrzyżowania z zielonym szlakiem rowerowym. Tu są dwie opcje, jeśli mamy mniej czasu możemy pojechać, czy raczej podejść dalej czerwonym szlakiem do granicznego zielonego szlaku pieszego (oszczędzamy ok. 5 km). Jeśli mamy więcej czasu jedziemy w prawo zielonym szlakiem rowerowym. Kiedy szlak zawija o 180 stopni w prawo na szczycie łuku odbija w lewo nieoznakowana droga szutrowa. Tym skrótem dojedziemy do niebieskiego szlaku rowerowego (skręcamy w lewo), który zaprowadzi nas na graniczną grań Gór Kruczych. Jedziemy w lewo granicznym zielonym szlakiem pieszym i trzymamy się go przez najbliższe kilka kilometrów. Kiedy dojedziemy na koniec Gór Kruczych (szczyt Bogoria) szlak skręca o 90 stopni w prawo i czeka nas stromy zjazd po luźnym, kamienistym podłożu.
Jak nastromienie zmaleje odbijamy w prawo w stronę wsi Beckov. Asfaltem kierujemy się do wsi Rybnicek gdzie wskakujemy na żółty szlak pieszy w lewo, którym swobodnie podjedziemy na Jański Wierch (697 m n.p.m.), najwyższy szczyt Gór Jastrzębich. Trzymamy się teraz zielonego szlaku pieszego, mijamy po drodze kilka skałek i czeka nas bardzo fajny zjazd. Dojeżdżamy do drogi, kierujemy się w prawo, przekraczamy granicę państwa i docieramy do głównej drogi nr 301. Skręcamy w lewo i jedziemy do wsi Chvalec. Przy kościele skręcamy w lewo na Adrspach. Za górką po prawej stronie jest kąpielisko i knajpa. Proponuję zjeść tu obiad (czy raczej obiadokolację, bo jest już późno) bo potem znów będzie Kononowicz, czyli nie będzie niczego

Jak już zdobędziemy przełęcz musimy przebić się do granicznego zielonego szlaku pieszego, do miejsca gdzie szlak skręca o 90 stopni. Na przełęczy trzeba odnaleźć po lewej stronie ścieżkę wspinającą się na małą skarpę, dalej można już jechać w siodle. Jest to ścieżka wyjeżdżona podczas zawodów MTB Trilogy, nie ma jej na mapach, w razie czego służę trackiem GPS. Tym sposobem omijamy strome podejście ścianą Zaworów

Jak już wylądujemy na przełęczy, to możemy podprowadzić rower parę metrów stromą ścianą zielonym szlakiem, albo pojechać kawałek szutrem w lewo i po chwili zawrócić w prawo o 180 stopni w szutrówkę biegnącą wyżej. Polecam tą drugą opcję. Tak czy inaczej jedziemy niebieskim szlakiem pieszym do osady Libna, kiedyś licznej, dziś zamieszkanej dosłownie przez kilka osób. Ale najważniejsze, że w Libnej przy gospodarstwie znajduje się samoobsługowa lodówka! Częstujemy się piwem albo malinovką i nie zapominamy wrzucić monety do skarbonki. Wtedy możemy zasłużenie odpocząć. Wpiszcie się też koniecznie do księgi gości

Popijając piwo w Libnej podczas tych tripów zazwyczaj podziwiam zachód słońca, warto więc już tu na spokojnie założyć lampki. No chyba że gonicie jak charty, to do zachodu słońca będziecie mieli jeszcze sporo czasu. Udajemy się dalej niebieskim szlakiem drogą przez pola w kierunku wsi Zdonov i dalej asfaltem w dół w kierunku Teplic. Na skrzyżowaniu skręcamy w lewo i po paruset metrach możemy przeskoczyć na druga stronę rzeki i torów kolejowych i dalej wygodnie pojechać trasą rowerową wprost do Teplic.
Alternatywna droga
Jak ktoś wpadnie na jeden dzień, to może zostawić auto np. w Chełmsku Śląskim i zacząć tripa od Gór Kruczych, zjeść obiad w knajpie przy kąpielisku we wsi Chvalec i pocisnąć przez Zawory. W Zdonovie z niebieskiego szlaku można przeskoczyć na żółty pieszy, którym udajemy się na koniec Mieroszowskich Ścian i dalej pojechać według opisu powyżej przez Łączną i Róg do Chełmska. Przy tym wariancie będzie ok. 10 km mniej do przejechania.
Można też np. zostawić auto w Mieroszowie i podjechać asfaltem przez Różaną do Łącznej i dalej niebieskim według opisu. Na koniec też ze Zdonova żółtym na koniec Mieroszowskich Ścian po ich przejechaniu można zjechać asfaltem do Mieroszowa.