Na przełomie czerwca i lipca udało mi się w 9 dni pokonać GSB. Poniżej krótka relacja z tej wyprawy.
![[Obrazek: 4ab93df4eddf0417gen.jpg]]()
Wystartowałem 26.06. z Ustrzyk Górnych o 2 w nocy, 3.30 granica z Ukrainą i chwilę później wschód słońca na Połoninie Bukowskiej, na której błoto powstałe po wcześniejszych ulewach skutecznie oblepiło mi rower na następne dni. Potem Połonina Caryńska, dzięki wczesnemu startowi pierwszych ludzi spotkałem dopiero na Wetlińskiej. Smerek i dalej Cisna przez Jasło. Pierwsze 70 km i pierwszy dzień za mną. Nocleg w Bacówce pod Honem.
![[Obrazek: 121657b86ad107c7gen.jpg]]()
27.06. to już niższe partie Bieszczad z przyjemnym flow z Cisnej do Komańczy i sytym zjazdem z Chryszczatej, niestety wraz z opuszczeniem Bieszczad i wbiciem na szlaki Beskidu Niskiego rozpoczął się błotny armagedon. Dzień zakończyłem w Wisłoczku.
![[Obrazek: bf304b5b4ca46d1egen.jpg]]()
28.06. cały niski to pasmo lasów przeplatanych pięknymi łąkami i żeby nie wspomniane błoto byłaby to rowerowa sielanka. Zakładałem że to będą te "lżejsze" dni, potem jak się okazało żaden nie był lekki
Niestety problem z łożyskiem w pedale zmusił mnie do ominięcia Cergowej, na górę nie wjechałem, ale rower udało mi się naprawić.
Przede mną nareszcie suchy szlak - Magurski PN i nocleg w Bacówce w Bartnem.
![[Obrazek: dd84d32bad3068d1gen.jpg]]()
29.06. to końcówka niskiego z coraz większymi przewyższeniami i znakomitą pogodą. Szlak doprowadził mnie do Krynicy-Zdrój, w której przez moment poczułem się jak małpa w cyrku: przez ostatnie 2 dni co 20/30 km mijałem wioski zabite dechami (dosłownie) i kompletnie puste szlaki, a tu nagle "turyści", hotele, kucyki, bulwary itd. No nic, wdrapałem się na Jaworzynę, szlak zmienił się diametralnie z ziemno-korzenistego na kamienisty, tak jakoś przestrzenniej się zrobiło, no i schronisko na Hali Łabowskiej pierwsza liga.
Wieczorem pomyślałem - 4 dzień, 263 km szlaku - jest dobrze.
![[Obrazek: 97478acfb80be396gen.jpg]]()
30.06. "jest dobrze" zmieniło się na jest deszcz. Ów deszcz pozwolił ruszyć mi dopiero o 13 i już wtedy wiedziałem że kolejne 120 km do Hali Krupowej muszę podzielić z dwóch sześćdziesiątek na trzy czterdziestki. Beskid Sądecki - długie podjazdy/wypychy, pierwsze spojrzenie na Tatry i Pieniny, długotrwałe zjazdy, Wielki Rogacz i Radziejowa - zacne górki, zmienna pogoda. Agroturystyka w Krościenku nad Dunajcem - gospodyni wyprała mi szmaty![Rolleyes Rolleyes]()
![[Obrazek: 3f5a6cde5949c466gen.jpg]]()
01.07. szutrówką na Lubań i Gorce, piękne te Gorce tylko czemu tak rozjebane motocyklami i zwózką drewna przeca to PN, Kiczora i Turbacz w białych chmurach, panoramy brak. Noc w Schronisku na Starych Wierchach.
![[Obrazek: e5f0f92f08edefe3gen.jpg]]()
02.07. to najmniej ciekawy dzień - zjazd do Rabki Zdrój potem walka z pokonaniem budowanej zakopianki, wreszcie Bystra i powrót na "prawdziwy szlak" dwie godziny wspinaczki i znowu "trochę nad ziemią", z Okręglicy widok na to co za plecami i nareszcie Hala Krupowa - baza wypadowa na Babią Górę.
![[Obrazek: e1f8473eaedab61fgen.jpg]]()
03.07. plan jest prosty: start w nocy, świt na Policy, wczesny ranek na przełęczy Krowiarki i stamtąd pod górę - Babiogórski PN. Sprawnie udaje się go zrealizować i jeszcze tego dnia wdrapać na Pilsko, oraz przejechać Beskid Żywiecki. To ostatnie półtora dnia wyprawy, sprzęt zaczyna niedomagać: brak 3 szprych na tyle, popuchnięte i zjarane hamulce, zamulona amortyzacja, no i uda jakby nie te co zawsze.
![[Obrazek: ab442ba3afbda9b9gen.jpg]]()
04.07. na szczęście po starcie z Węgierskiej Górki i osiągnięciu Baraniej Góry szlak w Beskidzie Śląskim nieco łagodnieje i nie obfituje w tak duże nastromienia co w żywieckim. Stożek, Czantoria...meta...maszyny stop.
![[Obrazek: abc7524744c15f18gen.jpg]]()
9 dni i jakieś 520 km, przy optymalnej pogodzie można by szybciej, ale z drugiej strony po co
![[Obrazek: 4ab93df4eddf0417gen.jpg]](http://images82.fotosik.pl/689/4ab93df4eddf0417gen.jpg)
Wystartowałem 26.06. z Ustrzyk Górnych o 2 w nocy, 3.30 granica z Ukrainą i chwilę później wschód słońca na Połoninie Bukowskiej, na której błoto powstałe po wcześniejszych ulewach skutecznie oblepiło mi rower na następne dni. Potem Połonina Caryńska, dzięki wczesnemu startowi pierwszych ludzi spotkałem dopiero na Wetlińskiej. Smerek i dalej Cisna przez Jasło. Pierwsze 70 km i pierwszy dzień za mną. Nocleg w Bacówce pod Honem.
![[Obrazek: 121657b86ad107c7gen.jpg]](http://images83.fotosik.pl/687/121657b86ad107c7gen.jpg)
27.06. to już niższe partie Bieszczad z przyjemnym flow z Cisnej do Komańczy i sytym zjazdem z Chryszczatej, niestety wraz z opuszczeniem Bieszczad i wbiciem na szlaki Beskidu Niskiego rozpoczął się błotny armagedon. Dzień zakończyłem w Wisłoczku.
![[Obrazek: bf304b5b4ca46d1egen.jpg]](http://images81.fotosik.pl/688/bf304b5b4ca46d1egen.jpg)
28.06. cały niski to pasmo lasów przeplatanych pięknymi łąkami i żeby nie wspomniane błoto byłaby to rowerowa sielanka. Zakładałem że to będą te "lżejsze" dni, potem jak się okazało żaden nie był lekki

Przede mną nareszcie suchy szlak - Magurski PN i nocleg w Bacówce w Bartnem.
![[Obrazek: dd84d32bad3068d1gen.jpg]](http://images84.fotosik.pl/688/dd84d32bad3068d1gen.jpg)
29.06. to końcówka niskiego z coraz większymi przewyższeniami i znakomitą pogodą. Szlak doprowadził mnie do Krynicy-Zdrój, w której przez moment poczułem się jak małpa w cyrku: przez ostatnie 2 dni co 20/30 km mijałem wioski zabite dechami (dosłownie) i kompletnie puste szlaki, a tu nagle "turyści", hotele, kucyki, bulwary itd. No nic, wdrapałem się na Jaworzynę, szlak zmienił się diametralnie z ziemno-korzenistego na kamienisty, tak jakoś przestrzenniej się zrobiło, no i schronisko na Hali Łabowskiej pierwsza liga.
Wieczorem pomyślałem - 4 dzień, 263 km szlaku - jest dobrze.
![[Obrazek: 97478acfb80be396gen.jpg]](http://images81.fotosik.pl/688/97478acfb80be396gen.jpg)
30.06. "jest dobrze" zmieniło się na jest deszcz. Ów deszcz pozwolił ruszyć mi dopiero o 13 i już wtedy wiedziałem że kolejne 120 km do Hali Krupowej muszę podzielić z dwóch sześćdziesiątek na trzy czterdziestki. Beskid Sądecki - długie podjazdy/wypychy, pierwsze spojrzenie na Tatry i Pieniny, długotrwałe zjazdy, Wielki Rogacz i Radziejowa - zacne górki, zmienna pogoda. Agroturystyka w Krościenku nad Dunajcem - gospodyni wyprała mi szmaty

![[Obrazek: 3f5a6cde5949c466gen.jpg]](http://images84.fotosik.pl/688/3f5a6cde5949c466gen.jpg)
01.07. szutrówką na Lubań i Gorce, piękne te Gorce tylko czemu tak rozjebane motocyklami i zwózką drewna przeca to PN, Kiczora i Turbacz w białych chmurach, panoramy brak. Noc w Schronisku na Starych Wierchach.
![[Obrazek: e5f0f92f08edefe3gen.jpg]](http://images82.fotosik.pl/689/e5f0f92f08edefe3gen.jpg)
02.07. to najmniej ciekawy dzień - zjazd do Rabki Zdrój potem walka z pokonaniem budowanej zakopianki, wreszcie Bystra i powrót na "prawdziwy szlak" dwie godziny wspinaczki i znowu "trochę nad ziemią", z Okręglicy widok na to co za plecami i nareszcie Hala Krupowa - baza wypadowa na Babią Górę.
![[Obrazek: e1f8473eaedab61fgen.jpg]](http://images83.fotosik.pl/687/e1f8473eaedab61fgen.jpg)
03.07. plan jest prosty: start w nocy, świt na Policy, wczesny ranek na przełęczy Krowiarki i stamtąd pod górę - Babiogórski PN. Sprawnie udaje się go zrealizować i jeszcze tego dnia wdrapać na Pilsko, oraz przejechać Beskid Żywiecki. To ostatnie półtora dnia wyprawy, sprzęt zaczyna niedomagać: brak 3 szprych na tyle, popuchnięte i zjarane hamulce, zamulona amortyzacja, no i uda jakby nie te co zawsze.
![[Obrazek: ab442ba3afbda9b9gen.jpg]](http://images83.fotosik.pl/687/ab442ba3afbda9b9gen.jpg)
04.07. na szczęście po starcie z Węgierskiej Górki i osiągnięciu Baraniej Góry szlak w Beskidzie Śląskim nieco łagodnieje i nie obfituje w tak duże nastromienia co w żywieckim. Stożek, Czantoria...meta...maszyny stop.
![[Obrazek: abc7524744c15f18gen.jpg]](http://images83.fotosik.pl/687/abc7524744c15f18gen.jpg)
9 dni i jakieś 520 km, przy optymalnej pogodzie można by szybciej, ale z drugiej strony po co
